Postanowiłam, iż będę rzadziej dodawać tego typu posty. Co piątek jest to zdecydowanie za często. Możliwe, że będę dodawać co drugi piątek.
Kolejny tydzień rozpoczynam od kwiatu. To chyba już jakaś obsesja. Tym razem w moje ręce wpadły małe krokusy koloru żółtego. Nie mogłam się im oprzeć, zwłaszcza, że cena była niska (0.99€). Teraz niecierpliwie czekam, aż będą kwitnąć.
Sezon na kleszcze rozpoczęty. W tym tygodniu wyciągnęłam pierwszego kleszcza, od razu zakupiliśmy spray na bazie naturalnych składników (który nie śmierdzi). Pamiętajcie, aby zabezpieczać swoje pupile przed kleszczami, ponieważ te małe uciążliwe zwierzątka przenoszą okropne choroby.
Nauka pełną parą, tym razem uczyłam się na artykule o kleszczach. Słówko zaznaczone na różowo są do nauczenia, reszta do powtórzenia. To jest mój obecny sposób na szybką i skuteczną naukę języka niemieckiego.
Na weekend zostawiam Was z moimi szaleńcami.
W tym tygodniu była kolejna edycja Share weeka. Już od wczoraj wiadomo, które blogi cieszą się popularnością. Numerem jeden jest DesignYourStyle, który prowadzi Alina. Prawie wszyscy cenią ją za jej profesjonalizm.
Ale ten spray to ja rozumiem po każdym wyjściu na dwór będzie stosowany?
OdpowiedzUsuńKleszcze najlepiej się czują w temperaturze 10-18 stopni. Teraz właśnie ich największa aktywność się rozpoczęła. Kto jeszcze psa nie zabezpieczył to musi mieć się na baczności.
Spray ma być stosowany 1 raz w miesiącu (zalecenia producenta) :-) On ma również inne składniki prócz naturalnych.
UsuńWyciąg z chryzantemy to w sumie naturalny bójczy, ale krótko działa. Nie mogę znaleźć całego składu i jeśli mogłabyś mi go podrzucić to będę wdzięczna, bo ja lubię wiedzieć, a tego raczej bym po tym co w internecie czytam nie zamówiła. :D
UsuńNo i na pewno nie dla kotów to jest.
Niestety w sklepie nie było nic innego (ah te Niemcy), po jakimś czasie napiszę jak się sprawdziło. Zawsze stosowaliśmy Friprex (który niestety uczulał). Wybór u nas nie jest łatwy, bo psy są łyse i ostre środki powodują wysypkę i rany. Lavandinoel i Margosa Extrakt. Jak się nie sprawdzi to będę musiała dalej szukać idealnego środka. Dziwne tylko, że co innego pisze na niemieckim opakowaniu a co innego na polskich stronach - jezeli chodzi o stosowanie
Usuńwłaśnie Mila pisze o obroży - to też się u nas nie sprawdza :/
UsuńFiprex ma inny nośnik niż oryginalny Frontline. Próbowałaś oryginału? Są też tańsze zamienniki z tym samym nośnikiem, nie uczulają.
UsuńZależy też jaka obroża, kilka jest na rynku.
Moje nie mogą chodzić nonstop w obroży, ponieważ wyrywa im to włoski na karku i skóra robi się zrogowaciała. Mieliśmy, również powoduję wysypkę = drapanie = rany. Mimo wszystko są to mocne specyfiki, a moje psy mają mega delikatną skórę.
UsuńTakie działania niepożądane trzeba zgłaszać do producenta zawsze.
UsuńJeszcze masz do wyboru np Advantix, Activyl i inne spot ony.
Wiesz w sumie to nie wiem czy warto zgłaszać takie coś, jak często je nawet balsam uczula. Jestem ciekawa właśnie tego specyfiku naturalnego jak się sprawdzi. Możliwe, że nawet będzie delikatnie pielęgnować skórę.
UsuńTrzeba zgłaszać. Możliwe, że problem był, bo wymienili w danej partii jakiś składnik. Są formularze na stronie urzędu rejestracji produktów leczniczych i należy o tym informować.
UsuńCo ma zrobić właścicielka grzywacza i kota, które ze sobą śpią? Przecież nie kupi tego "naturalnego spreja", bo kota może otruć.
Tyle, że ja nie wiem którą miałam partię. Spray Beaphar jest niebezpieczny dla kotów?
UsuńJeżeli coś jest dla psów to znaczy, że dla kotów się nie nadaje. Tak w skrócie ;)
UsuńLavandinol 6g/kg und Margosa Extract 1,2kg/kg - czyli zawiera permetrynę, a nie wiadomo jaki ma nośnik, więc kota bym tym nie psikała, chyba że chce się go brutalnie pozbyć. ;)
Teraz już za późno na zgłaszanie, pamiętaj następnym razem.
Wiem o tym, że kociaki mają zupełnie inny układ trawienny. Ale nie wiedziałam, że taki spray może mu zaszkodzić. Jeżeli tym razem znowu wystąpi problem to na pewno napisze do producenta. A tak w ogóle to Cesar dzisiaj w nocy stłukł sobie kolano i ma ranę, na szczęście nic poważnego. Spadł z łóżka ...
UsuńUwielbiam uczyć się języków obcych, a niemiecki jest mi szczególnie bliski- studiowałam germanistykę:)) Co do kleszczy to nasz dom stoi w miarę blisko lasu i nasz pies też miewa kleszcze. Ciężko czasami temu zapobiec. Muszę też zaopatrzyć się w taki spray.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że można zapobiegać, właśnie dzięki takim specyfikom i oglądaniu psa po każdym spacerze, zadbaj o to :-)
UsuńKleszcze kleszczami, a babeszjoza już do Wielkopolski dotarła i zaraz będzie w całej Polsce.
UsuńŻeby to tylko baeszejozę przenosiły wstręciuchy jedne. U DE też już jest w innym landzie, ale pewnie do bawarii też przyjdzie.
UsuńMoja Amber ma obroże przeciw kleszczom, dobrze się sprawdza. Jak nie miała obroży zimą przez jakiś czas to złapała jednego kleszcza :/
OdpowiedzUsuńA Twoje psy są cudowne :D Kiedy tak biegają, to strasznie mi przypominają konie arabskie :D bo mają takie rozwiane grzywy i ogon wysoko, normalnie jak takie mini koniki :D cudne!
U nas obroża niestety się nie sprawdzi, ponieważ źle działa na skórę :/ nie miałaś babo kłopotu to kupiłaś łysego psa :/ Często słyszę, że wyglądają jak kucyki ;D
UsuńTeż mi się też pieski z konikami skojarzyły:D, ale cudne są:)
UsuńSą dwie budowy ciała chińskiego grzywacza i jedna to właśnie taka kucykowata :-)
Usuńja też sadziłam ale warzywa :)ale nad kwiatkiem pomyśle
OdpowiedzUsuńoj też bym chętnie warzywka własne posadziła!
UsuńBędę musiała kupić taki specyfik na kleszcze dla mojego malucha Maltańczyka:) nauka języka najłatwiej przychodzi właśnie przez czytanie prasy/książek/oglądanie TV czy muzykę:)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze oglądam vlogi :-) Masz szczeniaka? :-)
UsuńKleszcze i pchły to prawdziwa udręka.
OdpowiedzUsuńPcheł jeszcze nigdy nie mieliśmy. W sumie chyba mogłyby mieć tylko w grzywce... :-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńświetny sposób na naukę :) muszę spróbować takiego rozwiązania :)
OdpowiedzUsuńkleszcze i pchły to prawdziwa udręka ;) pooozdrawiam! =)
OdpowiedzUsuńSłodziaki :) Oczywiście grzywacze, nie kleszcze. Tych drugich nienawidzę i uważam je za - tuż przy komarach - jeden z największych minusów ciepłej aury. Na szczęście można się przed nimi bronić :)
OdpowiedzUsuńBuziaki.
U mnie komary są daleko, daleko za kleszczami. Z jasnego powodu. Ponieważ nie przenoszą chorób.
UsuńUps.. przenoszą niestety i to już są w Polsce przypadki, jak klimat się bardziej ociepli tym gorzej będzie. Dirofilarioza np. taka choroba ;(
UsuńMuszę mojego Messiczka "odkleszczyć" w końcu już marzec ;/
OdpowiedzUsuńOj koniecznie, czym prędzej, ponieważ kleszcze tylko czekają na okazję. Moje już daaawno odkleszczone.
UsuńChcę koniecznie zobaczyć krokusy jak już zakwitnął :P
OdpowiedzUsuńMasz to jak w banku. Napewno dodam zdjęcia :-)
UsuńTeż kiedyś potrafiłam przeczytać artykuł po niemiecku, ale teraz kiedy nie powtarzam słówek to po prostu wszystko mi się zapomina, Muszę się jakoś zmotywować do nauki, a niemiecki akurat lubię. To chyba najfajniejszy język jakiego kiedykolwiek się uczyłam.
OdpowiedzUsuńNiestety, kiedy języka nie używamy on ucieka. Nie jest się łatwo zmotywować, coś wiem na ten temat. Niemiecki również uwielbiam :-)
Usuńuwielbiam krokusy :)
OdpowiedzUsuńhttp://theeniczka.blogspot.com/ jesteem nowa, zapraszam na makijażowego (i nie tylko ) bloga :)
OdpowiedzUsuńSuper krokusy:)
OdpowiedzUsuńale urocze te krokusy ;)
OdpowiedzUsuńjak wiosennie! ; )
OdpowiedzUsuńPiękne krokusiki, nawet takie bez kwiatów :) Moje narcyzy coś już przekwitają, ale od jakiegoś czasu chodzą za mną hiacynty :) Także wiosno, witaj!
OdpowiedzUsuńMoja hortensja również przekwitła :-( Oj również chciałabym hiacynta!
Usuń